dom-nowa-zelandia

Na drugim końcu świata jest inne podejście do domów niż w Polsce. I to zdecydowanie. Ludzie nie dopieszczają swoich czterech ścian z każdej strony i pod każdym względem. Dom to dom. Stoi? Świetnie.
Najważniejsze, żeby pomieścił niezbędny dobytek, był odporny na trzęsionka, a dach nie przeciekał w razie deszczu / gradu. I to w sumie tyle. Nie ma wielkich pieców kaflowych. Rzadko spotyka się szafy czy meblościanki. Kuchnie bywają fajne, ale z półkami na wysokości to już różnie bywa.
W każdym razie, najczęściej wybieranym rozwiązaniem są komody, bieliźniarki i luźno stojące zabudowy wnękowe, którym nie grozi wypadnięcie w przypadku mocniejszego trzęsienia ziemi. W moim salonie jest jeszcze wysoka półka przymocowana gwoździami do ściany. Nie mam pojęcia kto wpadł na taki genialny pomysł, ale stoi to to już ponoć od dekady...

Ogólnie to w naszej społeczności nie zwracamy większej uwagi na wystrój wnętrza i modę. Nie bawimy się w piękne aranżacje prowansalskie, skandynawskie, sru tu tu tu. O ile mieszkamy na wynajętym to i tak niewiele możemy zrobić. Sytuacja być może ulegnie zmianie, gdy coś kupimy. Niemniej jednak klimat jest taki, że niektóre wyrafinowane rozwiązania zwyczajnie tutaj nie przechodzą. Budownictwo jest zresztą zmonopolizowane mocno i zamknięte na nowości...

Co ciekawe: przyjęło się tutaj, żeby całych rodzin nie upychać na małych przestrzeniach. Zwyczajowo, na jedną osobę kulturalnie przypada 1 pokój, dlatego w naszym modelu (2+2) w grę wchodzą domy 3 bedroom albo większe. Mniejsze - cóż, choć byśmy i nawet chcieli - nikt nam takiego nie wynajmie.

Inna kultura.
Inna mentalność.
Ale wciąż jeszcze ta sama planeta.

Poznajcie mój dom z bliska:
kuchnia, jadalnia, salon, pokoje dziecięce, WC, łazienka, garaż i smętnie mały ogródek
---











June 7 2019

Post a Comment

Leave a message

Nowsza Starsza