Nie chodzimy do góry nogami. Mamy za to odwrócone pory roku, inny rytm szkolnej nauki i 10h (w porze letniej) albo 12h (w porze zimowej) różnicy czasowej w porównaniu z Polską. Czas w Nowej Zelandii wybiega mocno do przodu. Masz ochotę porozmawiać z kimś z przyszłości? Wal do mnie jak w dym.


Wynajem domów / mieszkań


Jeśli myślisz o wynajęciu mieszkania w Nowej Zelandii, to nie rób tego przez internet. Piękne zdjęcia w ogłoszeniach mijają się dość mocno z rzeczywistością. Nie warto. Na początek polecam kulturalne lokum dopasowane do kieszeni: lodge / motel / hotel. W tej kwestii możesz bazować na zdjęciach z internetu bez większych przeszkód. Spędziłam ponad tydzień w Central Park Motor Lodge (patrz zdjęcie powyżej) i piałam z zachwytu na wszystko.

Budownictwo

Ogólnie rzecz mówiąc, to blokowisk nie ma. Ludzie mieszkają w domkach z mniejszymi czy większymi ogródkami, gdzie płoty często sięgają 2m i przysłaniają wszystko. Konstrukcja domów jest jak z Polski okołowojennej. Albo jeszcze słabsza, bo moja babcia w przedwojennej kamienicy to miała w sumie cieplej.
No.
W każdym razie, budownictwo pozostawia wiele do życzenia - domy są z reguły drewniane, ocieplane pompami ciepła i/lub farelkami. Jest też coś takiego jak ogrzewanie słoneczne - tzn. że jak słońce dziko daje w ciągu dnia, to przez duże szyby łatwo się pomieszczenia nagrzewają. Okna niespecjalnie szczelne, a nawet jak podwójne to też kiepsko wykonane. Izolacja domów biedna albo wcale jej nie ma. 
Dobrze, że temperatura w ciągu roku jest stosunkowo wysoka. Najtrudniej bywa zimami. Ogrzany salon to fajna sprawa, ale na korytarzu czy w WC to już praktycznie tak samo jakby się wychodziło na zewnątrz...

Nic straconego. Wpadnij z walizką szmalu, to się ustawisz. Dobra agencja nieruchomości pomoże Ci znaleźć wypasioną chatę za większe pieniądze. Bo takie nowoczesne domy też czasem można wynająć. Pięknie ocieplane we wszystkich pokojach. Z dużym ogródkiem. W bliższych / dalszych hektarach od centrum. Z basenem. Werandą. Piętrowe albo parterowe. Żyć nie umierać.

Acha!
W Christchurch nie ma alternatywy dla prądu. Co prawda w niektórych domach są kominki, ale o ile właściciel pozwolenia nie ma, to palić w nich nie wolno. Jeśli więc zdarzy się jakaś awaria na skutek tropikalnego cyklonu albo trzęsienia ziemi to jesteśmy głęboko w dupie. Dlatego też, nie bez kozery nawołują wszędzie dookoła (radio, TV), że trzeba robić zapasy w domach. I być przygotowanym na wszystko. A zwłaszcza to największe trzęsienie ziemi (Alpine Fault), którym się straszy ludzi od lat kilkudziesięciu - ma ono przynieść mniej albo bardziej katastrofalne skutki, ale przecież Nowa Zelandia pod wodę nie pójdzie, prawda? Wszędzie czymś straszą, tak też jest i tutaj...


Hello Christchurch

Christchurch jest spokojnym miastem. Cichym. Bardzo zielonym. I stosunkowo bezpiecznym - chociaż jest podział na słabsze i lepsze dzielnice. Jeśli jesteś tu "nowy' - co 15 minut trafisz na coś ciekawego. Koszmarnie podoba mi się edukacja w przedszkolach i szkole podstawowej. Fajnie jest spotykać miłych ludzi na ulicy albo nie bać się spacerować późnym wieczorem. Ulice są mega szerokie. Ludzie jeżdżą bardzo zachowawczo (można wkurwa dostać), łatwo zdobyć prawo jazdy i prawie wszyscy mają auta z automatycznymi skrzyniami biegów. Wypadki na drogach powodują głównie starsi ludzie, którzy lądują na barierkach / sygnalizacjach świetlnych / czyimś ogródku itp. Nie spotyka się zbyt często stłuczek czy kolizji typu że samochód uderzył w samochód. Co najwyżej w drzewo.

---

Raj to nie jest. Sam widzisz.
Da się jednak żyć całkiem łatwo, lekko i przyjemnie, zwłaszcza z rodziną i dziećmi.
Pytanie tylko czego Ty potrzebujesz, aby żyć szczęśliwie...

---
A żeby nie było jak to marudzę na to Christchurch - chętnie wracam do tego klipu, który znajdziesz poniżej. Łezka mi się w oku kręci za każdym razem, gdy go widzę... naprawdę! Marudzę, bo taka moja polska mentalność. W przeciwieństwie do ludzi z mojego polskiego otoczenia - miałam tę odwagę, aby rzucić wszystko i przenieść się na drugi koniec świata. Nie żałuję, acz marudzę sobie dalej, tylko w nowozelandzkich realiach.
Póki co, nie zamieniłabym Christchurch na żadne inne miasto.
Aczkolwiek po głowie chodzi mi od pewnego czasu amerykański Oregon...





June 2 2019

Post a Comment

Leave a message

Nowsza Starsza