Nie każda treść musi sprzedawać.
Nie każda musi mieć CTA, lejki, konwersje.
Czasem warto pisać po to, by budować obecność, zaufanie, strukturę.
W świecie, gdzie każdy wpis blogowy ma „cel biznesowy”, warto przypomnieć sobie o treściach, które są narracyjne, refleksyjne, nienachalne.
Przykład?
• Psycholog pisze o tym, jak wygląda dzień w jego gabinecie.
• Rolnik opisuje, jak zmienia się gleba po deszczu.
• Twórca gier opowiada, dlaczego jego bohater nie mówi.
To nie są treści sprzedażowe. Ale są prawdziwe.
I właśnie takie wpisy budują widoczność organiczną, czas spędzony na stronie, linki zewnętrzne.
Bo ludzie nie zawsze klikają, żeby kupić.
Czasem klikają, żeby poczuć coś prawdziwego.
A dopiero potem wracają - i kupują.